Historia jednej fotografii  - wystawa aktu w mieście Chełm.

 

W różnych miejscach Polski zdarzało mi się mieć wystawę aktów, ale

tylko na jednej z nich w mieście Chełm miało wyjątkowe dla mnie zdarzenie.

Był rok 1977 - schyłkowy okres krótkotrwałego dobrobytu epoki Gierka

 i ktoś tam wpadł na pomysł ożywienia życia kulturalnego, niewielkiego miasta Chełm.

Miasta, które na mapie komunistycznych dokonań zapisano  jako

miejsce ogłoszenia Manifestu PKWN w roku 1944.

Co prawda źródła historyczne wymieniają współcześnie Moskwę,

 jako   miejsce ogłoszenia tegoż manifestu, ale wielbiciel miasta Chełm wśród decydentów władzy ludowej ,właśnie  to miasto chciał uhonorować  kulturalną inwazją warszawskich studentów 33 lata później.

I tak z grupa studentów klubu Riwiera-Remont wyjechaliśmy na wschód Polski,

tam, gdzie diabeł mówi dobranoc.

Zostałem zaproszony do zaprezentowania wystawy aktu,

którą  wcześniej pokazywałem w  R-R i która cieszyła się wyjątkową frekwencją,

wśród bractwa  studenckiego.

Jakież było moje zdumienie, kiedy  okazało się ,że poza uroczystym

otwarciem , na mojej wystawie nie pojawiały  się tłumy mieszkańców Chełma a nawet rzadko pojawiał się pies z kulawą nogą.

Wystawa co prawda była dozwolona od lat 18 i czynna tylko w

 godzinach 18-20.30, ale żeby w mieście Chełm nie było entuzjastów

pięknego, kobiecego ciała?

Dyżury autorskie na wystawie przebiegały w ciszy i spokoju, aż któregoś dnia

do drzwi Chełmskiego Domu Kultury śmiało zapukała miła niewiasta.

Radość moja z powodu pierwszego gościa na wystawie nie miała granic.

Pani przedstawiła sie jako kontroler WSS Społem /sieć spożywczych sklepów spółdzielczych/,goszcząca służbowo  w Chełmie.

Miała właśnie chwilę czasu po kontroli. Oprowadzałem ją po wystawie wprowadzając w tajniki sztuki fotograficznej.

Nie pamiętam w jakim momencie zaproponowałem poważnej pani kontroler, niepoważną rolę mojej  modelki.

Na dodatek, ponieważ aparat fotograficzny nosiłem stale przy sobie,

zaproponowałem sesję natychmiast w sali wystawowej.

Pani kontroler nie namyślała się zbyt długo i wkrótce przystąpiliśmy

do pracy.

Mnie nie przeszkadzały mizerne  płyty spilśnione jakimi wyłożono ściany Domu  Kultury, zaś pani kontroler, nie martwiła się wcale możliwością wejścia innych osób spragnionych aktu kobiecego.

A widok dla osoby z zewnątrz musiałby być naprawdę pouczający:

oglądać mogłaby sesję fotograficzną na żywo oraz rezultaty wcześniejszych zmagań artysty.

Jednak powszechny wstyd  przed oglądaniem „takich fotografii”  w mieście

Chełm w roku 1977, umożliwił nam pracę w  ciszy i spokoju.

Suma summarum wywiozłem z pięknego miasta Chełm, równie piękne

zdjęcia, noszące piętno czasu minionego.

 

                           Tekst & foto &copyright : Jerzy Kośnik